poniedziałek, 23 marca 2015

wtorek, 10 lutego 2015

Intensive Double Cove Lirene- recenzja podkładu


Podkład Lirene Intensive Double Cover wpadł mi w rękę przypadkiem podczas zakupów w SuperPharm- był dodawany jako gratis do zakupów jakiegokolwiek produktu tej marki- tak więc aż żal było nie skorzystać. Co obiecuje producent?

Intensive Double Cover marki Lirene. Innowacyjny fluid oparty na zaawansowanej technologii, perfekcyjnie i długotrwale kryje, i maskuje niedoskonałości. Doskonale radzi sobie z przebarwieniami, cieniami pod oczami, rozszerzonymi naczynkami, bliznami. Naturalnie dopasowuje się do koloru i struktury skóry. Nie powoduje efektu maski.  Utrzymuje się do 18 godzin.

Pierwsze co zauważyłam przy testowaniu podkładu jeszcze w sklepie to kolory, które niestety są strasznie ciemne co jest bardzo nieprzemyślane ze strony producenta i dużym minusem tego produktu.

Wybrałam odcień 704-naturalny, który i tak jest o 2 tony za ciemny ale używam tylko w towarzystwie samoopalacza (również tej firmy, postaram się o recenzję bo na dzień dzisiejszy jestem zachwycona)


Opakowanie jest higieniczne, bardzo lubię opakowania z pompką, szkoda, że nie widzimy ile produktu zostało w środku


Podkład jest bardzo gęsty i bardzo kryjący, rewelacyjnie napigmentowany, jest w stanie zakryć wypryski i przebarwienia. Możemy stopniować nakładanie produktu, polecam wklepywać delikatnie na obszary, które potrzebują większego krycia. To NIE jest podkład, który daje matujące wykończenie, bez przypudrowania cera będzie się brzydko świecić- widziałam dużo negatywnych opinii gdzie dziewczyny wypowiadały się, że u nich cera świeciła się po 2-3 godzinach- ten podkład ma za zadanie zakryć a jeśli mamy skłonność do świecenia się skóry wtedy sięgamy po puder, który zarówno utrwali jak i zacementuje cały makijaż. Dzięki temu, że nie ma on właśnie właściwości matujących będzie on przyjemniejszy w użyciu dla osób które mają cerę suchą i mieszaną. Nie podkreśla mocno suchych skórek ale i tak polecam nałożenie bardzo nawilżającego kremu przed jego nałożeniem. Obawiam się troszeczkę silikonów w składzie i czy cera będzie się zapychać ale na razie nic takiego nie zauważyłam.

1. Przed nałożeniem podkładu
2. Jedna warstwa podkładu+puder sypki
3. Wykonturowana twarz

Jestem bardzo zadowolona, jeden z moich ulubieńców do codziennego użytku, trzyma się ze spokojem 10 godzin, świetnie kryje, bardzo dobrze trzyma zarówno bronzer jak i róż na policzkach, nie ściera się- a przy tym kosztuję ok 18-30 zł za opakowanie 30ml więc warto wypróbować :)


poniedziałek, 29 września 2014

Jak dbam o włosy- włosy nisko, średnio i wysokoporowate


Długo zabierałam się do tego posta, a wszystko po to by podzielić się z Wami jak największą ilością informacji które przez długi czas zdobywałam z wszelakich stron, od znajomych a także poprzez metodę prób i błędów. Pielęgnacja włosów jest tak indywidualną kwestią jak np. pielęgnacja skóry, dlatego gdy wiele osób pyta mnie czego używam i jak dbam o włosy, oraz czy mogę coś polecić to zawsze powtarzam, że najpierw trzeba poznać strukturę naszych włosów, skóry głowy i to jak reagują na różne specyfiki. Dlatego chciałam Wam przedstawić garść porad jak dbać o nasze włosy zgodnie z ich typem i zapotrzebowaniu.

  • Bardzo dobrze jest określić porowatość naszych włosów. Generalnie wyrózniamy trzy typy (które oczywiście nie zawsze są podręcznikowe i czasem ciężko bez specjalnego badania włosa poznać do jakiej kategorii należą)- niskoporowate, średnioporowate i wysokoporowate. W internecie pewnie znajdziecie mnóstwo informacji na temat danego typu ale ja scharakteryzuję je tylko po krótce. 

  • Włosy niskoporowate generalnie są zazwyczaj ładne i lśniące, ale są ciężkie w stylizacji, trudno je ładnie upiąć, mogą być skłonne do przesadnego puszenia się, trudno je zmoczyć i farbować.

Co lubią włosy niskoporowate?

Unikaj drogeryjnych chemicznych specyfików,  które mają bardzo silne działania wygładzające i posiadają bardzo dużo silikonów w składzie (chociaż ja nie jestem przeciwniczką silikonów i jedwabiu, ale o tym za chwilę), nie polecam produktów które mogą Wam obciążyć włosy i będą sprawiać wrażenie "ciężkich". Polecam za to wszelakie szampony, które mają dość naturalny skład, są delikatne dla włosów. 
Włosy niskoporowate nie lubią ciężkich masek dlatego ograniczyłabym ich używanie w codziennej pielęgnacji, lepiej nałożyć taką raz czy dwa razy w tygodniu. 
OLEJE- szczególnie kokosowy, aloes

  • Włosy średnioporowate


Jak też nazwa wskazuje- jest to włos który plasuje się pośrodku- i albo jest to uwarunkowane genetycznie, albo stał się taki przez nadmierną stylizacje włosa (używanie suszarki, prostownicy) czy też farbowanie. Moje włosy są średnioporowate- ale też nie były takie zawsze. Zanim zaczęłam przygodę z farbowaniem i suszeniem włosów były lśniące, zdrowe, ale raczej cienkie i mało podatne na stylizacje (warkocz "rozsypywał" się już po godzinie, trudno było upiąć włosy bez paru poprawek w ciągu dnia itd). Pominę już historie farbowania i ścinania moich włosów, skupie się może na ostatnich paru latach- rozjaśnianie OCZYWIŚCIE, że zniszczyło moje włosy, stały się mniej lśniące, bardziej puszące, oraz nie tak ładne w dotyku. Dlatego też potrzebują teraz innej regeneracji, która mi służy, włosy się dobrze układają, rozczesują i szybko rosną.

Wychodzę z założenia, że szampon jest po to, by myć- dlatego nie lubię wszelakich cudów w stylu odżywka i szampon w jednym, bądź specjalnych szamponów do włosów zniszczonych,farbowanych, blond, rozdwojonych, pozbawionych blasku itd (bo wymieniać można w nieskończoność). Kupuje szampony do włosów NORMALNYCH, mam swoje ulubione firmy jak np garnier i takie które mi totalnie nie służą jak syoss, czy nivea. Nie uważam, że te firmy są złe, ale po ich użyciu mój włos jest za bardzo obciążony.  

Jak to jest z tymi silikonami w składzie?

Zapanowała moda na kosmetyki naturalne pozbawione wszelakich silikonów- mi taka pielęgnacja nie służy. Próbowałam wszelakich szamponów z rumianku, pokrzywy i nie byłam w stanie doprowadzić ich do porządku. Jeśli macie bardzo długie włosy, to dobrze je właśnie czymś zabezpieczyć, ja używam do tego sprawdzonego biosilka- on nie robi nic (znaczy nie nawilża, nie odbudowuje) poza tym, że oblepia włos i chroni przed mechanicznymi uszkodzeniami końcówek.

Nie mam czasu na codzienne nakładanie odżywki, szczególnie, że myje włosy co ranek (nakładając szampon tylko na skóre głowy, resztę myje piana przy spłukiwaniu, co sprawia, że są troszkę mniej narażone na przesuszenia). Ale gdy mam wolne i czas mi na to pozwala lubię użyć maseczki intensywnie regenerującej np biovaxa. Staram się je kupować tylko na wyprzedażach gdy oscylują w cenach ok 9-13 złotych za pudełeczko, ale jeśli nie chcecie pełnowymiarowego produktu są mini saszetki by wypróbować czy produkt nam przypadnie do gustu. Miałam wiele wersji biovaxa, teraz mam wersje z kreatyną i jedwabiem i służy mi bardzo dobrze, jest to odżywka, którą możemy nakładać na skóre głowy i na całą długość włosów- polecam włosy owinąć w ręcznik i pochodzić tak np przez godzinkę. Włosy się pięknie rozczesują, są wygładzone, miłe i delikatne w dotyku.

Ale co gdy nie mam czasu na kilkugodzinne chodzenie z ręcznikiem na głowie? Używam odżywek bez spłukiwania, ale tych w formie mgiełki- polecam różowego gliss kura, joanne do włosów rozjaśnianych - a ostatnio polubiłam się z mgiełką wzmacniające radical.
Nie przetłuszcza mi włosów, nie obciąża ich, rzeczywiście włosy mniej wypadają przy codziennym szczotkowaniu, nie ma sztucznego, chemicznego zapachu i pomaga w układaniu włosów. Sprawdzi się u osób, które nie mają nadmiernych problemów z plątaniem się włosów.


Jednak ulubionym kosmetykiem którego używam od ponad roku jest olej kokosowy. Ważne, żeby był czysty, miał w sobie 100% oleju kokosowego. Ma on naprawdę mnóstwo zastosowań -można na nim gotować, stosować na twarz i ciało no i również na włosy. Ma on specyficzną konsystencje- gdy jest trzymany w lodówce robi się bardzo twardy, ale wystarczy mu ciepło np pod palcami i wraca do płynnej konsystencji. Ja używam oleju na całe włosy, trzymam pare godzin pod ręcznikiem i myje włosy nawet do trzech razy (jeden raz to może być zbyt mało, olej jest dość tłusty nawet jeśli wydaje nam się, że wszystko jest spłukane). Przyznaje, że jest z tym dużo zabawy, ale wychodzę z założenia, że najlepsze kosmetyki to takie które można zjeść <3 Moje włosy po nim są naprawdę błyszczące i miłe w dotyku.

A co z włosami wysokoporowatymi?

Są to zazwyczaj włosy które wyglądają na matowe, są dość kruche, są bardzo grube i sztywne, przeważnie właścicielki takich włosów nie mają problemów z przetłuszczającymi się włosami, często sprawiają wrażenie zniszczonych, są łatwe w układaniu. Nie są idealnie gładkie, gdybyśmy przejechali po nich dłonią możemy odnieść wrażenie "haczenia".

Co lubią?

Lubią dużo odżywek w dużych ilościach, mogą być stosowane po każdym myciu, lubią też maseczki silnie regenerujące. Sprawdza się tu olej z pestek dyni, lniany czy z dzikiej róży. 


  • Oprócz określenia typu naszych włosów ważne jest też ograniczenie do minimum suszarki (a jeśli nie ma takiej możliwości używajcie zimnego powietrza do suszenia), prostownicy (tak, wiem, że ciężko, też byłam uzależniona od jej używania ale moje włosy na szczęście nie miały z nią styczności już od wielu miesięcy)
  • Chrońcie włosy. Idzie okres zimowy, zimne powietrze na przemian z ciepłymi pomieszczeniami będzie wysuszało nam włosy także ważne jest ich nawilżenie (a także nawilżenie organizmu i dostarczanie odpowiedniej ilości płynów)
  • Silikony nie zawsze są złe! Jeśli Wasze włosy są długie bądź bardzo długie to nawet wskazane jest zabezpieczanie włosa przed ich łamaniem
  • Im mniej tym lepiej- naprawdę nie ma sensu nakładać 5 różnych odżywek w ciągu dnia i posiadać milion kosmetyków do włosów (i wydawać na to fortune), zainwestujcie w 2-3 produkty, które będą Wam służyć i będą używane regularnie
  • Starajcie się zmieniać szampon za każdym razem gdy zużyjecie poprzedni. Skóra głowy lubi się przyzwyczajać do kosmetyku jeśli jest używany codziennie


Mam nadzieję, że ta garść porad i postawicie na odpowiednią pielęgnacje- nie ma co się załamywać, ja kiedyś tak zniszczyłam włosy, że stały się moim największym kompleksem- a teraz są moim atutem i dodają mi dużo kobiecości. Jeśli macie jakieś swoje rady i produkty warte polecenia- podzielcie się :)





czwartek, 21 sierpnia 2014

Make up of the day (Hypnotized black!)

W sieci znajdziecie mnóstwo inspiracji i tutoriali stworzenia perfekcyjnego smoky eyes- ja dzisiaj dorzucam się do internetów (:D) i przychodzę z własnym. Wszystko opiera się na dokładnym rozcieraniu cieni (ja używam do tego ukochanego Hakuro77 i gwarantuje wam, że to pędzel, którym jesteście w stanie zrobić większość makijaży)


1. Powiekę pokryj czarną kredką (H&M-black) - fajnie sprawdzi się też NYX jumbo
2. Pędzelkiem "kulką" rozetrzyj kredkę i spróbuj nadać jej już pożądany kształt
3. Na ruchomą powiekę płaskim pędzelkiem nałóż połyskujący cień (inglot nr 393). Załamanie powieki podkreśl ciemniejszym odcieniem (paletka catrice "yellow Submagreen)- ja użyłam metalicznej szarości
4. Narysuj kreskę eyelinerem (golden rose) i pociągnij tak, by tworzyła tzw. 'kocie oko". Dolną powiekę podkreśl czarną kredką bądź cieniem, rozświetl kąciki oczu (inglot nr 101)
5. Wytuszuj rzęsy, możesz dokleić sztuczne (na paseczku bądź kępki w kąciku oka) i muśnij rozświetlaczem pod łukiem brwiowym
6. Gotowe :)


czwartek, 17 lipca 2014

Inglot matowa fioletowa szminka nr 422 (recenzja)


Z inglotem kocham się i nienawidzę. Za każdym razem chwalę za dość szeroką gamę kolorystyczną jak na polską firmę ze średnim pułapem cenowym. Dla mnie makijaż ust jest tak ważny jak dla niektórych wytuszowanie rzęs czy podkreślenie brwi. Jestem ogromną fanką intensywnych matów przy których jedno pociągnięciem pędzelkiem daje pożądany efekt. Na zimę skusiły mnie przepiękne burgundy i czerwienie, które jednak po kilku poprawkach robiły mi "krzywdę" w postaci brzydkich grudek i nierównego schodzenia z ust. Oczywiście nie mogłabym być sobą gdybym nie skusiła się na nowe kolory jakie inglot wypuścił dość niedawno, a moje oczy (a potem usta) skradł matowy fiolet którego pewnie bałoby się większość kobiet.

Bałam się wykończenia tej szminki, że będzie tępa w swej konsystencji i trudna do nakładania jednak przemiła pani przekonała mnie tym, że są one łatwiejsze w aplikacj.


Rzeczywiście, pędzelkiem nakłada się ją dość przyjemnie jednak to nie jest szminka którą możemy robić poprawki w ciągu dnia bez pomocy lusterka. Polecam także zrobić wcześniej peeling ust i dobrze je nawilżyć. Kolor jest dość szalony, myślę, że rewelacyjnie będzie wyglądał z grubą kreską eyelinerem tak na teledysku u Iggy Azalea-my world. Cena szminki to 25zł, jeśli będziecie miały okazje- przetestujcie, a może to będzie TEN odcień i już nigdy się z nim nie rozstaniecie :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...